tag:blogger.com,1999:blog-78001932683974544072023-11-15T08:12:43.427-08:00Non omnis moriarLudzie zastanawiają się:"Mieć czy być?".Ja MAM(Nieślubnego Męża,Niesamowicie Cudowną Córkę i Nieogarniętego Psa:)).Mam też mnóstwo planów i marzeń do spełnienia oraz refleksji,którymi zamierzam się dzielić.JESTEM kreatywna i pełna zapału co do bloga,na który nakręcali mnie Dobrzy Ludzie;)Jestem bo piszę-piszę więc jestem:)K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-81018687586596564002014-03-20T15:22:00.001-07:002014-03-20T15:35:39.361-07:00<b><u>"Samo przez się".</u></b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Niemal 30 lat Drodzy Państwo (30?!OMG!) musiałam zwiedzać ten ziemski padół, aby zrozumieć znaczenia zwrotu "samo przez się". Dopiero tzw.dorosłość czyli posiadanie DOMU oraz macierzyństwo, pozwoliły mi skumać o co kaman. No to może przykładzik: pranie?SIĘ robi, zupa?SIĘ gotuje, naczynia?SIĘ zmywają (z tego miejsca pozdrawiam wynalazcę zmywarki-proszę się zgłosić do mnie po kwiaty i gratulacje). Wszystko SIĘ robi. Samo. Przez się. Niniejszym mianuję się doktorem nadzwyczajnie przehabilitowanym do spraw automatyki i robotyki-ot co! Bo ja te rzeczy/czynności/zjawiska powoduję, ja je natycham że one SIĘ dzieją;p:D </div>
<div style="text-align: justify;">
Oprócz w/w sarkastycznego "samo przez się", jest jeszcze odmiana bardzo wściekła,wredna i gorsza od nastolatki przed okresem. I przykładzik-myk! Masz umówione spotkanie(praca/lekarz/fryzjer/koleżanka/COKOLWIEK) i walcząc z czasem usiłujesz w miarę równo pomalować drugie oko, żeby było seksi i trędni (no dobra, a poważnie-żeby nie wyglądać jak Kwazimodo)? NI HOO YA! Bo dziecko japę swą rozwarło, drze SIĘ (samo) i ŻĄDA, natentychmiast i basta! Kolejny? Nadejszła wiosna, a wraz z nią słońce, powrót dzikich gęsi oraz pies rasy nieogar niemiecki, sypiący zimowy puch z kudłatej dupy w Twoim (a raczej moim) "M". I co się wówczas wydarza? WIADOMIX! Psuje SIĘ (sam) odkurzacz. DIDASKALIA:(<i>W tym miejscu Drogi Czytaczu, warto zaznaczyć obecność decydującej osoby dramatu-Córki-która jest głównym odbiorcą kłaków z podłogi. Ma rok. Porusza się stylem dowolnym</i>). I na nic płacz i zgrzytanie zębów...</div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do wspomnianego dziecka, Córki konkretnie. Z badań amerykańskich naukowców o dziecku wiemy tyle, że jeśli jest za cicho tzn. że albo broi albo się zesrało. Otóż moje dziecko dziś właśnie było o chwilę za cicho a w dodatku poza zasięgiem mojego wzroku. ZONK! Na szczęście nie mieszkam w piętrowej rezydencji, więc szybko odnalazłam "zgubę". Dopadła tatową gitarę, która stoi dumnie acz chwiejnie na statywie, w rogu sypialni. Akuratnie zastałam mą latorośl podczas gdy w skupieniu komponowała pieść pochwalną na cześć matki;p Melodia była dość zawiła i o mocno zróżnicowanym tempie ale udało mi się wyłapać ogólny przekaz;D Tytuł do tej piosenki mógłby brzmieć jakoś tak: "O Matko! Jaka jestem Ci wdzięczna, że robisz dla mnie tyyyleeee! Pierzesz, gotujesz, sprzątasz i wycierasz z nosa giiileee!"-bo to rzewna pieśń była;p</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale do meritum. O ile cała kompozycja córkowej piosnki była nieco przydługa i trudna do ogarnięcia, to jej finał okazał się zaskakująco spektakularny! W skrócie: Córka stoi-gra, gitara buja się-gra, nagle: Fik-myk-JEBS-ŁUBUDU!!(słychać dźwięk poniewieranego pudła gitary oraz jęk wymykających się spod kontroli strun), gitara leży na córce, córka na podłodze, ja pacze-córka płacze!!! OMFG!!! Efekt? Mała fifa na czole plus otarcie policzka (Wysoki Sądzie! Ja dbam o Córkę i nie było to naumyślnie. Ja po prostu nie nadążyłam za jej galopującą weną!).</div>
<div style="text-align: justify;">
Prawdziwy Rock'n'Roll :D Tata byłby dumny gdyby to widział;p </div>
<div style="text-align: justify;">
Wychodziłam z siebie, żeby ją uspokoić a Córka wychodziła z założenia, że w związku z wypadkiem może sobie jeszcze trochę pohisteryzować. Z odsieczą nadeszła "Prawda ukryta" i jej niesamowity bohater cyt.narratora: "pacjent krwawiący z odbytu". No brawo! Majstersztyk:D! Że też nie mogłam trafić na przypadkowy odcinek o rozedmie płuc czy też złamaniu otwartym. TV z literą "N" rządzi ;p </div>
<div style="text-align: justify;">
Po wszelkich przygodach i hepi endach, pozwoliłam sobie na odrobinę luksusu znaczy się kawę. Ciepłą jeszcze. Dumnie przyniosłam ją do sypialni i rzucając okiem to na Córkę, to na TV, zaległam na sekundę na łożu. Wtem, kątem oka dostrzegłam miskę drażniącą, wielką i niebieską, kipiącą nerwowo wyjętym z pralki przed godziną praniem. F**k, sjesta fajna była...:/</div>
<div style="text-align: justify;">
Spoko-pomyślałam ruszając zad z miejsca wypoczynku-powieszę to pranie. I SIĘ. Na sznurku, na klamerce, tuż obok skarpetków, rajstopków, bodziaków.</div>
K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-83355683664088810442014-03-03T12:40:00.002-08:002014-03-03T12:47:02.875-08:00<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"><u><b>„Powrót
Taty”.</b></u></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jak czuje
się kobieta-żona i matka, która wie, iż jej mąż i ojciec jej dziecka po 4
dniach nieobecności oto wraca do domu? Tak, szaleje z radości, nurza się w
euforii i jest bliska szaleństwa ;p A tak bliżej to cieszy się z powrotu
kolejnej pary rąk, oczu i uszu które przejmą na siebie trochę tego szczęścia zwanego rodzicielstwem, jak i również Jego Kudłatość Psa oraz ognisko domowe jako siedlisko wiecznego chaosu i spraw wiecznie do ogarnięcia.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Tak,
chciałam się pożalić że mi smutno było i źle bez drugiej połowy, a ilość zajęć
obciążająca mój kark przyprawiłaby mnie o ostre załamanie nerwowe.
Przyprawiłoby ale tak się nie stało, gdyż z opresji codziennie wybawiała mnie
Teściowa:) </span><span style="line-height: 115%;">Dziękuję Jej z tego miejsca przeogromnie!</span></span></div>
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;"></span>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Ale wracając
do meritum.</span></span></div>
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">
<o:p></o:p></span>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Jako że moje
dziecię z lubością od dawna przemieszcza się samodzielnie po domu, gdzie głównym
polem manewrów jest podłoga, a stałym miejscem pielgrzymek miska z psim
żarciem, postanowiłam umilić sobie oczekiwanie na Powracającego, a jakże,
sprzątaniem.</span></span></div>
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">
</span><span style="line-height: 115%;"></span>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;">Poodkurzałam
mini psy utworzone z hojnie rozsypanej psiej sierści oraz mini koty, które mimo obecności psów i potencjalnego strachu i tak się rozgościły tu i ówdzie. Czesana
endorfinami oraz mająca na uwadze ilość niewidzialnych gołym okiem, a na pewno
bogato pomieszkujących na podłodze mikroorganizmów, postanowiłam tę podłogę dla
porządku jeszcze przemyć. Ogarnęłam więc pokoik Córki oraz sypialnię, i
łazienkę nawet z entuzjazmem</span><span style="line-height: 115%;"> </span><span style="line-height: 115%;">też
przetarłam.</span></span></div>
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">
</span><span style="line-height: 115%;"></span>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">I W tym
właśnie momencie entuzjazm się skończył. Pojawiła się za to nieodparta chęć
wypalenia papierosa. Umysł sam podpowiadał: ”O! Jak ładnie posprzątałaś, idź
zapalić - zasłużyłaś, resztę zrobisz jutro”. Ta opcja była mi bardzo na rękę,
za to nie na nogę jak się za chwilę okazało… Gdy tylko pomyślałam „jutro”, dopadł
mnie syndrom dnia następnego lub też-jak kto woli-syndrom z cyklu „oszukać
przeznaczenie”. Krocząc w stronę drzwi prowadzących na klatkę, gdzie papierosy
tak bezkarnie smakują, zahaczyłam niezgrabnie swoją mało zwiewną nogą o mopa, nurzającego
się wesoło w wiadrze z wodą. I stało się… Zawartość wiadra rozlała się w
ekspresowym tempie. Po panelach, po kafelkach, po fugach. Po fugach lubię
najbardziej-jak wyleję wodę lub jak pies się porzyga. Bo fugi mają to do
siebie, że są wklęsłościami łączącymi kafelki i wszelkie rozlane ciecze z
finezją dystrybuują w dal, tworząc niby rzeczki i ustanawiając coraz to lepsze
dystanse…</span></span></div>
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">
</span><span style="line-height: 115%;"></span></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Uskuteczniłam
szybką akcję ratunkową. Tym, co wpadło mi w ręce- tzn. bluzą własną(gdyż
właściwości chłonące wodę błyskawicznie oceniłam lepiej, aniżeli możliwości
mopowej koncówki) zaczęłam w panice zacierać ślady zbrodni, ciskając
najwymyślniejszymi bluzgami w głębi niepocieszonego serca.</span></span></div>
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">
</span>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Towarzyszył mi przy tym względny spokój z zewnątrz, gdyż dziecię na
szczęście wykorzystało już limit darmowych minut w darciu się, a tego dnia było
uprzejme podzielić się ze mną chyba całym repertuarem Opery Wrocławskiej. Ba!
Może i nawet Narodowej;p Oczywiście interpretacja była autorska, a rejestry
dźwięków wręcz nieprzyzwoite. No młodociana terrorystka i tyle. Na szczęście
uskuteczniała cichutką zabawę na własnym terytorium. W kolejnej minucie mojej walki z rzekami na
fugach z pokoiku Córki dobiegła mnie piosnka z dzieciństwa. O fantazji.
Fragment doleciał taki: „</span><span style="background-color: white; line-height: 115%;">To szkiełko
wszystko potrafi,</span><span style="background-color: white; line-height: 115%;">na każde pytanie odpowie,</span><span style="background-color: white; line-height: 115%;">wystarczy wziąć je do ręki</span><span class="apple-converted-space" style="line-height: 115%;"> </span><span style="background-color: white; line-height: 115%;">i wszystko będzie różowe,</span><span style="background-color: white; line-height: 115%;">wystarczy wziąć je do ręki,</span><span style="background-color: white; line-height: 115%;">usypać ziarnko fantazji </span><span style="background-color: white; line-height: 115%;">i już za chwilę można…”</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: white; line-height: 115%;"></span><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">„...DOKONAĆ EUTANAZJI !!!”</span></span></div>
</div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: white; line-height: 115%;">
</span>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Dośpiewałam przez zaciśnięte zęby. Może nieco histerycznie ale jakże trafnie! Że też nie zaniosłam tego wiadra od razu
do łazienki, nie wylałam tej cholernej wody. Perfekcyjna z Domu cieszyła by
swoją perfekcyjną japę, patrząc jak ogarniam ten cały…*majdan;p</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Po peciku
ciśnienie opadło, mąż i ojciec wrócił, podłoga wyschła i wszystko wróciło do
normy. </span><span style="line-height: 115%;">Na szczęście.</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;"></span><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;">Morał z tej
historii jest krótki: Sprzątnij wiadro od razu i nie pozwól swej nodze, by pomyje
rozlały się nieszczęściem po Twojej podłodze ;p:D</span></span></div>
</div>
<span style="line-height: 115%;">
<o:p style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"></o:p></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><b style="font-size: small;">*</b><span style="font-size: xx-small;">Drogi Czytelniku.
Nie doszukuj się proszę braku ogłady w mojej osobie, gdyż nawiązując do majdanu (jako
bałaganu) piłam do najnowszego, Perfekcyjnego Partnera Pani Ładnej. Wyjaśnienie
dla Czytelnika, który nie czyta portalu z psem w tytule: Obecnym chłopakiem Małgorzaty
Rozenek jest Radosław..Majdan;) Tak, tak-to ten były Dody;p</span></span></span></div>
<span style="line-height: 115%;">
</span><span style="line-height: 115%;"></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: xx-small;">Smutna
historia o zarysie politycznym dręcząca naszych Sąsiadów, jest mi znana i
niemiałabym odwagi posługiwać się w/w słowem nawiązując humorystyczny kontekst
do tragedii. Nie jestem Naczelną-Bezczelną… Była jedna taka, która się popisała…</span></span></span></div>
<span style="line-height: 115%;">
</span>K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-86423095195218662822014-02-25T12:19:00.003-08:002014-02-25T12:19:38.232-08:00<b><u>"Pociąg do."</u></b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tego dnia rano okropnie mnie mdliło i pobolewał mnie brzuch. Nie spodziewałam się cudu ani tym bardziej ciąży, a co najwyżej biegunki lub/i wymiotów. Ponoć krąży jakiś wirus. Wierzę, bo spotkałam jednego-najgorszą gadzinę z możliwych! Miał 1,80 cm wzrostu, takie oczy, usta i głos miał taki. Był bardzo znajomy, słyszałam go już gdzieś wieeele razy. Koszulę miał ładną, a buty miał czyste. Elegancki. Ja pachniałam kusząco bo Kalwinem Klajnem i makijaż zalotny miałam również. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nasze oczy się spotkały. Zakochaliśmy się od razu, po wariacku i mocno dość...Czułam, że gwiazdy nam sprzyjają. Nagle On podchodzi do mnie, taki cały strasznie ładny, patrzy mi głęboko w oczy (jak Matka chcąca zbadać ile mam we krwi gdy wracałam z imprezy) i mówi: "Poproszę bilet do kontroli". Cóż...To było jak policzek i dobrze bo się ocknęłam. Podałam mu ten bilet i w tej samej sekundzie przypomniałam sobie, że mam Męża i Córkę nawet mam. I stabilną sytuację matrymonialno-emocjonalną. </div>
<div style="text-align: justify;">
Miłość-moja i Jego się skończyła, sam zepsuł nasz związek. Mógł wymyślić coś bardziej wyszukanego na podryw, a nie zdanie takie jakieś, formalne. Z resztą dobrze mu tak bo żonę ma-GPS na serdecznym błyszczał z drugiego końca pociągu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jechałam sobie właśnie do szkoły. Wiek coraz bardziej posunięty-podobnie jak wymagania rynku, więc walczę z demencją starczą i bezrobociem wtórnym. Kolejny papier da mi (mam nadzieję) level wyżej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wysiadłam na stacji Wro Much zostawiając za sobą pociąg i nieudany związek...</div>
<div style="text-align: justify;">
;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-17241363112447658042013-11-30T16:20:00.002-08:002013-11-30T16:20:22.224-08:00<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><u>"Indiańskie opowieści."<o:p></o:p></u></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Żyła sobie raz dzielna Indianka Sama Mama. Sama Mama tego
dnia została w tipi sama, no może nie całkiem-towarzyszyła jej najmłodsza z
plemienia Indianeczka Drąca Japa oraz kudłaty przyjaciel rodziny na czterech
łapach Wąski Kojot. Wódz plemienia udał się w odległe krainy, by starym
zwyczajem indiańskim krzewić kulturę i sztukę punk rocka. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Sama Mama walczyła zawzięcie
z powierzchniami płaskimi w tipi. Zazwyczaj powierzchnie te wydawały się za
małe, jeśli zaś przychodziło do sprzątania bądź comiesięcznej zapłaty raty za
hipotekę-tipi było stanowczo za duże. Używając tradycyjnego indiańskiego odkurzacza
oraz mopa ogarniała 4 kąty, co chwilę odpoczywając w towarzystwie Drącej Japy, która
co rusz zgłaszała nowe roszczenia pozawerbalnie. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Po kilku godzinach wygranej
walki z kurzem, brudem i wszystkim tym, co doprowadza perfekcyjną panią z domu
jak i również po walce z samą sobą a nade wszystko z Drącą Japą nie czuła już
nóg. Czuła za to swoje pachy oraz znaki-sygnały. Oto nasz miły przyjaciel,
Wąski Kojot komunikował za pomocą zapachowych znaków dymnych, że już pora na
wyprawę w poszukiwaniu brązowych figur. Jeśli natomiast nie pora, to sru na
panele w tipi i pozamiatane. Sama Mama pomyślała w skrytości, po indiańsku
rzecz jasna: „Ni Hoo Ya!”.Po czym w ciągu 30 sekund opracowała szczegółową
strategię logistyczno-spedycyjną. Błyskawicznie ogarnęła siebie po czym doskoczyła
do Drącej Japy i odziała ją w odpowiedni ałtfit- a pora była zimna i mokra akuratnie.
Gdy nadszedł moment, by zapakować Drącą Japę do jej osobistego pojazdu na jaw
wyszło, że część pojazdu uległa zniszczeniu i nijak do wyprawy nadać się nie
może. „Pora na plan B”- pomyślała Sama Mama niezłomnie. Wytarmosiła z zakątka
tipi wóz zastępczy, przewidziany na większą wersję Drącej Japy oraz na porę
ciepłą i suchą. Drąca Japa odziana w kombinezon </span><strong><span style="background-color: white; font-weight: normal; line-height: 115%;">à la</span></strong><strong><span style="background-color: white; line-height: 115%;"> </span></strong><span style="line-height: 115%;">Felix Baumgardner nie dała się opętać zabezpieczeniem
występującym w wozie. Sama Mama modliła się w duchu by nie zgubić Drącej Japy,
gdyż Wódz raczej by się nie ucieszył po powrocie. Wąski Kojot widząc gotowość
bojową swojej rodziny, aż do dziesiątej minuty spaceru nie przestawał dzielić
się entuzjazmem pełnym chaosu i energii niczym dziecko z ADHD. Tym samym raz
prawie wywrócił wóz z Drącą Japą, przyprawiając tym samym Samą Mamę o stan przedzawałowy. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Sama Mama wymyśliła, że pójdą z krótką wizytą do Starszyzny, chcąc im
zaprezentować się i swoją samowyprowadzalność. Spacer trwał, wreszcie nastała
błoga cisza. Chudy Kojot grzecznie szedł w tempie wozu, w wozie Drąca Japa już
wcale się nie darła tylko wciągała rześkie powietrze śniąc spokojnie o miłych
rzeczach. No i w tym miejscu mniej więcej sielanka się kończy. Zaczęło kropić a
Kojot się łamać. Sama Mama założyła na wóz folię przeciwdeszczową, model
uniwersalny która jak się okazało, nie była aż tak uniwersalna. Wóz stanął, Sama
Mama pochyliła się nad trawnikiem z woreczkiem i zapałem zbieracza(do
najbliższego punktu utylizacji rzeczy dziwnych była niezliczona ilość metrów, zatem
nasza przygoda przez chwilę miała nowego ”bohatera w woreczku” na pokładzie), Drąca
Japa obudziła się stanowczo, deszcz zaczął lać, Kojot moknąć… W efekcie plany
podróżne uległy diametralnej zmianie, podobnie jak nastrój naszej-jak
dotąd-dzielnej Indianki. Myśli miała okrutne. Zaczęła marzyć o Bladej Twarzy, który
porwie ją nagą na swoim koniu w stronę zachodzącego słońca, a potem ją litościwie
zastrzeli, poćwiartuje i co tam jeszcze wymyśli oraz zakopie w cichym i
bezpiecznym miejscu. Ewentualnie, że wypadałoby wypalić jakąś Fajkę Spokoju
tudzież zwilżyć gardło Napojem Magicznym, zamykanym w szkle. Najlepiej
natychmiast. „Że akurat teraz, kurwa, musiało zacząć lać!”-pomyślała Sama Mama,
pchając opłakany deszczem wóz oraz ciągnąc opłakanego Kojota, sama będąc w najbardziej
opłakanym stanie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I wrócili do domu, już we troje za to cali mokrzy. Najgorzej
mokry był Wąski Kojot-postawy wilka poniekąd-który miał w sierści litry wody i
błota. Następnie wóz w folii-z zawartością deszczu na sobie, a pod sobą na maxa się Drącej Japy oraz z kółkami sztuk
trzy-każde gustownie utaplane w błocie i mokre. Na szarym końcu plasuje się
Sama Mama-kierownik tego pierdolnika, która nie mogła pozwolić sobie na
nonszalancję i załamać się psychicznie, tylko musiała ogarniać. Warto w tym
miejscu wspomnieć, że była to sobota, Sama Mama nie miała wsparcia Wodza ale za
to dom posprzątany… Był.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na koniec motto indiańskie, powszechnie znane:<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">„Każdy Indianin w niedzielę ma w******e!”<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<em><span style="background-color: white; color: #444444; font-style: normal;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">HOWGH:)
!</span></span></em><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-56080016951143325372013-11-10T18:09:00.001-08:002013-11-10T18:19:36.282-08:00<b><u>"S.O.S., Ratunku! MAYDAY!".</u></b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Proszę Państwa, minęła dziewiętnasta. W telewizji sygnowanej niebieską kropką, w której serwują mięso mielone z podrobami, rozpoczęła się kolejna porcja informacji. Z każdą kolejną minutą serwowanych faktów, coraz bardziej traciłam kontakt z rzeczywistością...</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chcę wyjść na ignorantkę bo owszem, rozumiem tragedię Filipin, szczerze współczuję lecz niestety zauważam kilka pomniejszych dramatów i to na naszym horyzoncie. Zatem skupmy się na nich.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na początek brawurowa akcja katowickiej Policji, która w ramach operacji "Mejdej" pojmała "groźnych przestępców" posiadających przy sobie różne ilości rozmaitych narkotyków. Gwoli ścisłości-nie jestem fanką twardych dragów, nigdy nawet nie próbowałam, że o sponiewieraniu się nimi nie wspomnę ale są pewne granice. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tomek ma 25 lat i chce wyrwać się z małej mieściny, gdzie nic się nie dzieje. Pracuje dorywczo imając się różnych zajęć i starając się jakoś zarobić na chleb. Przy życiu trzyma go jedynie myśl, że za uciułane do skarpety pieniądze pierwszy-i chyba ostatni-raz w życiu pojedzie na "Maydaya"do Katowic. Marzył o tym kilka lat ale dopiero teraz plan wchodzi w życie. Jedzie, ma przy sobie 2 tablety Extasy-bo po nich jak mawia szwagier-jest siła i moc do rana. Tomek próbował dwa, może trzy razy, zdarzało się na dyskotekach. Nie jest więc ani ćpunem ani psycholem, chciałby się jedynie pobawić. No i łapią go pod katowickim Spodkiem. Zakuwają w kajdanki i jak zwyrola ciągną do radiowozu. Po przesłuchaniu zostaną mu postawione zarzuty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz Kaśka z Warszawy. Jest po 40-tce i właśnie się rozwiodła. Koleżanki z pracy namówiły ją na mega imprezę przy dobrej muzyce i "po szusie". Kaśka odkąd się rozwiodła jest spontaniczna i pierwszy raz w życiu chce pojechać po bandzie. W Katowicach na policyjnej łapance wpadają wszystkie. Za posiadanie kokainy grozi im po kilka lat więzienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
To zmyślone historie fikcyjnych osób ale to nie znaczy, że nie wydarzyły się naprawdę! Wielu ludzi-często młodych, eksperymentujących z różnymi rzeczami-na imprezy takie jak "Mayday" przyjeżdża ze "wspomaganiem". Każdy ma swoje przesłanki i częstotliwość brania, każdy ma swój ulubiony "towar". Czy człowiek który łyknie "pixa" i zabaluje jest groźny? W większości przypadków nie. Polka zaczyna się wtedy, gdy taki jegomość np.wsiądzie pod wpływem za kółko, stwarzając zagrożenie dla innych-bo mogą się zdarzyć rzeczy różne.<br />
To są jednak skrajne przypadki a większość ludzi, którzy przyjechali dziś do Katowic chciała się zwyczajnie pobawić, odmóżdżyć, potańczyć i pozbyć się stresu. Dla wielu była to impreza-marzenie, która zamiast czadowymi wspomnieniami, skończyła się zatrzymaniem przez Policję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pytam się dlaczego Policja urządziła sobie polowanie akurat w takim miejscu? Niech zgadnę-żeby podnieść statystyki, dostać nagrody, awanse, wzmocnić poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie. Według mnie polecieli w kosmos tak idąc na łatwiznę. Nie trzeba być specjalnie bystrym by wiedzieć, co się dzieje na tego typu imprezach. Ale po co-skoro już chcieli się wykazać-przeprowadzić wyrywkowe kontrole na trasach wjazdowych/wyjazdowych Katowic? Nieee, no to by było za trudne przecież, więc łatwiej iść tam, gdzie podano na tacy. I to jeszcze kogo zatrzymują? Płoteczki, bo grube ryby branży narkotykowej są bezpieczne bawiąc się dobrze gdzieś z dala od tej farsy. Żenada! I po tych ich łapankach 30 os. będzie miało bałagan w papierach-jeden za 3 g "koksu" drugi za "lolka". No super, bardzo sprawiedliwe. Lepiej skazywać posiadaczy "miękkich narkotyków" i podwyższać podatki niż np.zalegalizować "zioło"i całkiem na czysto mieć za to wpływy do budżetu państwa...Z*******a polityka...No właśnie, <span style="background-color: white; font-family: sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19.1875px;">à</span> propos.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z potoku słów Gadającej Głowy oraz prezentowanych zdjęć, dociera do mnie Wiejska. Jak Wiejska to wiadomo, że nie kiełbasa a stado bydła podnoszącego (mi) ciśnienie. Ciasno im w sejmowych pomieszczeniach! No mili Państwo! Obijają się o siebie biedactwa, przeciskając swe cielska przez ciasne biura, a siedząc przy biurkach, niezdarnymi łokciami wytrącają sobie z dłoni nawzajem filiżanki wonnej, drogiej i sponsorowanej przez Nas-Obywateli kawy. Po porannych ploteczkach w ich gabinecikach robi się niebezpiecznie duszno i zasłabnąć można! Upaść! No a wtedy to jak się posioł poturbuje to na L-4 musi iść i...siorbać od ZUS-u. MASAKRA !!! </div>
<div style="text-align: justify;">
Planują wydać kilkadziesiąt milionów na powiększenie przestrzeni umożliwiającej im godną pracę w przyjaznych warunkach! Kpina nad kpiny!!! I to kolejna. Z ich ostatnich, kosztownych, zbędnych i mało śmiesznych niestety dowcipów kojarzę: </div>
<div style="text-align: justify;">
1) Zamówienie pokaźnej porcji wspaniałych długopisów, których można używać jako narzędzia do PO-d-PIS-ywania ważnych dokumentów przez Ważnych Panów. Ewentualnie można je rozdać jako cenne suweniry gościom zza granicy, bo jak wiadomo za granicą takich szałowych długopisów to nie uraczysz!<br />
2) Wymiana foteli w biurach na bardziej skórzane i wykonujące większą ilość obrotów przez 1 min. oraz mój #1:<br />
3) Zakup tabletów dla naszych wspaniałych posłów, "By żyło się lepiej" rzecz jasna. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wspomnę już o wyczynie Ministra Transportu (słynny Specjalista ds.Zegarków) który całkiem niedawno zakupił 30 modeli zabawkowych lokomotyw za jedyne 17 tys.zł. Przecież to woła o pomstę do Nieba lub o powołanie Ministra ds.Absurdu...</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie żebym podpowiadała bo jestem tylko przytakującym lemingiem przecież, a w dodatku kobietą, więc co ja tam mogę wiedzieć o Wielkiej Polityce ale kwestia z drugiej strony wygląda następująco(garść przykładów): </div>
<div style="text-align: justify;">
Służba Zdrowia błyskawicznie wyczerpuje limity NFZ refundowanych wizyt/operacji etc. Zatem na wizyty do kardiologa, endokrynologa i innych "logów"czeka się po...kilkanaście miesięcy (sic!). </div>
<div style="text-align: justify;">
W ogóle (lub w stopniu nikłym) nie refunduje się w naszym kraju leczenia wielu chorób, więc w razie zaistnienia tak dramatycznych okoliczności (np. nowotwór) pacjent musi finansowo podołać sam lub...umrzeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie każdy rodzic otrzymuje tzw."Becikowe" przysługujące za urodzenie nowego obywatela, który w przyszłości być może będzie budował Ten Kraj, gdyż od 01.01.2013 r. nastąpił podział na a)rodziny biedne które dostają oraz b)rodziny bogate które nie dostają (rodzina bogata rozpoczyna się od kwoty 1922 zł netto na rodzinę-NIE ŻARTUJĘ!).</div>
<div style="text-align: justify;">
Nowoczesne szczepionki dla dzieci, które w większości krajów europejskich są bezpłatne u nas są płatne i to tak dobrze, że chcąc zafundować dziecku pełen pakiet, "Becikowe" wyczerpuje się na przedbiegach. Mam wymieniać dalej? Może poprzestanę na tym bo jeszcze niechcący, w afekcie pogryzę komputer.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do posłów cierpiących na ciasnotę podczas narad, obrad i posiedzeń proponuję co następuje: wynająć na czas określony-załóżmy-50 TOI TOI, dzięki którym znajdzie się ekonomiczna przestrzeń dla uciśnionych posłów. Przestrzeń to nie byle jaka, bo mało że tania, to jeszcze sprzyjająca tak ważnym posiedzeniom i kreatywnemu myśleniu, gdyż to akurat w TYM miejscu "rodzą się" najlepsze pomysły;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drodzy Państwo-ręce, cycki opadają jak widzę co się wyrabia w tym naszym kraju...Powtórzę słowa, które już kiedyś padły z moich ust i zdaje się, że coś jednak w nich jest: </div>
<div style="text-align: justify;">
Ryba psuje się od głowy, a Polska od Warszawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Dziękuję za uwagę:)K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-86830292017409652122013-11-09T02:23:00.001-08:002013-11-10T18:15:59.836-08:00<b><u>"REKLAMACJA czyli Gorzkie Żale."</u></b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jak już pewnie część z Was kojarzy, usiłuję sprzedać telefon. Na pewnym popularnym portalu aukcyjnym zamieściłam więc stosowne ogłoszenie co i za ile chcę sprzedać. Treść opisu rzeczonej aukcji odbiega znacząco od sztampowym, zimnych, technologicznych i nudnych norm. Okazuje się, że o telefonie komórkowym tez można napisać "z jajem" i ludzie naprawdę to lubią! Świat jednak byłby nudny, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami...</div>
<div style="text-align: justify;">
Oto trafił mi się-pierwszy chyba w historii-klient (w dodatku potencjalny) niezadowolony z opisu przedmiotu! Brzmi to absurdalnie ale poczuł się na tyle dotknięty, że musiał mi napisać w związku z tym szczegółowego maila:D!!! Nie będę cytować dokładnych słów Tego Pana, gdyż nie płaci mi za krzewienie swoich skrajnych poglądów, a poza tym boję się, że mnie znajdzie i wytknie mi brak praw autorskich do Jego tekstu;)</div>
<div style="text-align: justify;">
Był "łaskaw" nazwać opis sprzedawanej przeze mnie komórki czymś na kształt morza badziewia, z którego nie można nic wyczytać, wspominał coś o pierdołach-że można takie zobaczyć w treści oraz że tak poza tym, to na pewno kłamię i mam coś do ukrycia. Brzmiało to oczywiście bardziej dosadnie i kipiało wręcz niezrozumiałą dla mnie agresją. Zastanawiam się jakim prawem gość, którego do niczego nie zmuszam, nie nakazuję ani kupna ani udziału w aukcji zalewa mnie błotem i swoją frustracją? Ludzie są różni i mają prawo mieć różne zdania ale on definitywnie przegiął. Hmmm, cóż...Należałoby mu więc odpisać:</div>
<div style="text-align: justify;">
"Szanowny Panie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo Panu dziękuję za wskazówki jak sprzedawać, a jak nie sprzedawać. Jest Pan bardzo szczodrym i mądrym człowiekiem dlatego, że zechciał Pan do mnie napisać. Jak rozumiem lubi Pan nudne opisy, które z miną tęskną za rozumem studiuje Pan siorbiąc ze szklanki w koszyczku herbatę z dwiema łyżeczkami cukru. Odziany jest Pan przy tym w dziurawy podkoszulek z siateczki, sprane slipy a otacza Pana nudna i przewidywalna biel pożółkłych ścian, gdzieniegdzie urozmaiconą boazerią z lat 70-tych. Pańskie kapcie na pewno podczas chodzenia skrzypią, bo są skórzaną pamiątką z ostatniego urlopu z Zakopanem w 1995 r. Na co dzień lubi Pan pomidorową i z żoną po misjonarsku przy zgaszonym świetle, przy czym zawsze kończy tylko Pan. Pana życie jest poukładane i fascynujące jak program telewizyjny stacji publicznej o numerze 1 bądź 2. Jeśli zaś chodzi o kwestie szalone, to ostatnią na jaką się Pan zdobył było zapuszczenie wąsa 27 lat temu. Na zakończenie mogę tylko zadać Panu zagadkę z kategorii GEOGRAFIA: Co powiedział Lech Kaczyński w listopadzie 2002 roku, na rogu ulicy Stalowej i 11-go listopada w Warszawie? No właśnie. Pozdrawiam."</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak to sobie tylko wyobraziłam;) Wiedziona doświadczeniem w pracy z klientem (jakkolwiek to brzmi;p) oraz mając na uwadze uczucia osoby o innym niż ja poczuciu humoru, ostatecznie zdobyłam się na kurtuazję i odpisałam w tonie mocno poprawnym. Pan już nie odpisał, chyba zrozumiał że wszystko jest dla ludzi ale nic na siłę. </div>
<div style="text-align: justify;">
A wracając do wcześniej wspomnianego sformułowania "o pierdołach". Ciekawe jest prawda? Rzeczownik PIERDOŁA możemy-dzięki uprzejmości języka polskiego-sobie odmienić przez różne przypadki w liczbie mnogiej bądź pojedynczej: Mianownik KTO? CO? pierdoła, Dopełniacz KOGO? CZEGO? pierdoły, a Celownik KOMU? CZEMU? no właśnie...;p Zatem ja z tego miejsca Pana tak serdecznie...pozdrawiam;D</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
P.S. Opis sprawcy wstrząsającego dla niektórych ogłoszenia dla zainteresowanych ;) : </div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://allegro.pl/samsung-galaxy-trend-s7560-czarny-nowy-od-1-zl-bcm-i3694680944.html">http://allegro.pl/samsung-galaxy-trend-s7560-czarny-nowy-od-1-zl-bcm-i3694680944.html</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-43808568725686812112013-11-07T01:55:00.000-08:002013-11-07T02:55:24.856-08:00<div class="MsoNormal">
<b><u>„Heloł-IN HELL !”</u></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Obudziłam się dziś przygotowana do święta bo z twarzą o
wyglądzie dojrzałej dyni. Nie wiem, czy to zasługa niekorzystnego układu planet
czy wybornego (i może ciut za słonego) dorsza którego było mi dane wchłonąć
dnia poprzedniego z okazji obiado-kolacji. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Poranek toczył się swoim, niespiesznym torem choć na z góry
od dawna działających zasadach. Mąż miał wyjść do pracy o 11tej uprzednio
wysikawszy psa, Córka miała spać a ja miałam zjeść śniadanie i wziąć prysznic
przechodząc tym samym duchowo-fizyczną metamorfozę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Córka, owszem zasnęła, pies nie stawiał oporu proszony na
spacer a po powrocie jak zwykle był ogromnym szczęściem na czterech łapach. Widząc
tę sielanką postanowiłam że tylko szybko spalę petka i hop siup do mycia.
Taaaaaa….I wtedy przyszedł ON.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Zagościł u nas niespieszny Pan Specjalista wykonujący prace
na zlecenie Spółdzielni Mieszkaniowej. Taki typ Pana Mietka co to na wszystkim się
zna i na wszystko ma czas. Oto u nas, w naszej prywatnej szafie w przedpokoju
jest coś co on niezwłocznie musi zobaczyć powłączać, powyłączać i poprzełączać.
Taka sytuacja. Godz.10:40, mąż zaraz wychodzi, ja w proszku (dobrze, że już nie
w piżamie-zdążyłam się przebrać). Córka się budzi! O losie! Znakomity
scenariusz, wielkie dzięki! Po naradzie z M.biegnę w podskokach do łazienki na
dosłownie 5cio minutowy prysznic. Pstryk-światło, ciemno, ciemno jak w trumnie.
Pan Specjalista wyłączył prąd, bo przy nim właśnie grzebie. Rozumiem ten brak
nonszalancji z jego strony, nie rozumiem tylko JAK WYKĄPAĆ SIĘ PO CIEMKU. I
nagle mnie olśniło-przecież jutro 1 listopada, więc mamy zapasy. Rzuciłam okien
na festiwal zniczy, który odbywał się na półce w przedpokoju. Pomyślałam, że
znicz to tak niebardzo bo potem dawać komuś używany to lipa jakaś. Zatem moja
ekspresowa kąpiel odbyła się w romantycznych okolicznościach wkładu do znicza,
model „Magik”. Magiczne chwile dopiero miały nadejść. Pan Specjalista nadal w
szafie, ja w szlafroku, świeżutka i
pachniutka oraz z mokrą…głową;p, Córka drze się z wózka wniebogłosy twierdząc,
że spać już nie będzie a mąż wybiega do pracy bo już 11:05. No i co teraz?! Jak
się ubrać przy obcym facecie w domu, z drącym się w wózku dzieckiem które
musisz nadzorować czy aby w tym darciu nie przesadza, czy nie pęknie mu żyłka
albo się nie spoci? Swoją drogą bałam się, że przyjdą do mnie Panie z MOPS-u
zaalarmowane przez troskliwe Sąsiadki, że dziecko z TEGO mieszkania ma za dużo
wypłakanych kilowatogodzin. Nie przyszły. Za to ja musiałam wyjść do pół
godziny max, gdyż jak co dzień czekała na nas(mnię i Córkę)koleżanka serdeczna
i też z mocno małoletnią Córką. FUCK!FUCK!FUCK! Śpiewnie zaklęłam wewnątrz
siebie, żeby Pan Specjalista nie pomyślał że rzucam na niego Helołinowe uroki.
I wtedy stał się cud! Podziękował, uśmiechnął się i WYSZEDŁ!!!Tu następuje
galop, gdyż musiałam uwikłać swoją cielesność w jakiś ałtfit. Mam ulubiony
rodzaj ałtfitu „BYLE”- byle czyste, byle suche.
Tomek Jacyków nie byłby zachwycony ale generalnie moje wybory są trafne
bo wpisuję się wyglądem w konwencję spacerującej w zwykły dzień Matki. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Udało nam się wreszcie wykulać z domu, po wszelkich
przedspacerowych ceremoniałach, z uśmiechem nr 5 i strużką potu cieknącą po
dupie. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Swoją drogą tajemniczy Adam M. wiedział co mnie dziś spotka
wcześniej, duuużo wcześniej. Czuł, że przyjdzie Pan Elektryk, że będę się kąpać
z „Magikiem”, a mąż wybiegnie do pracy zostawiając mnie z rozjuszoną Córką. Z
gracją znamienną dla Wróżbity Macieja, zapowiedział mi już dawno: „Ciemno
wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie? Co to będzie?”.Jak to co? Cukierek
albo psikus!</div>
</div>
K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7800193268397454407.post-58671984981631196492013-10-30T13:36:00.004-07:002013-11-10T18:15:46.881-08:00<span style="background-color: white; color: #37404e; line-height: 17.98611068725586px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><u>"Natchniona BABA."</u></b></span></span><br />
<span style="background-color: white; color: #37404e; line-height: 17.98611068725586px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #37404e; line-height: 17.98611068725586px;">Zaczepiła mnie dziś Natchniona Kobieta,chcąc wręczyć mi biuletyn. Wg niej i biuletynu-Jezus mnie szuka. Ja jego niekoniecznie, więc Pani Natchniona biuletyn ma na zbyciu gdyby ktoś, coś potrzebował. Swoją drogą koszulka z napisem "Jezus mnie sz</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #37404e; display: inline; line-height: 17.98611068725586px;">uka" zrobiłaby furrorę w Czechach :D Pomyślę nad produkcją-jakby co-wszelkie prawa zastrzeżone;p </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #37404e; display: inline; line-height: 17.98611068725586px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">A z kategorii INNE: Nie sądziłam,że dzisiejszy dzień będzie tak ważny. Nic na to nie wskazywało ok.6:30 gdy mój boleśnie radosny Promyczek ogłosił, że noc już się skończyła. Kalina pierwsze przebłyski postępu miała na spacerze, za to popołudniu kilka razy padło PIERWSZE SŁOWO.</span></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #37404e; line-height: 17.98611068725586px;">Miesiącami człowiek (tak,Matka też człowiek;p) wpajał chłonnemu umysłowi: Powiedz MAMA?MAAAA-MAAAA. A powiedz TATA? TAAAA-TAAAA. W odpowiedzi dostawał tylko mruganie zdziwionych, niebieskich oczu. No i dziś stało się. Padło hasło: BABA. BABABABABA. No i masz babo placek...Z dedykacją dla obu szczęśliwych Babć i mojej Dzielnej Mądrej Babeczki piosenka okolycznościowa:) </span><a href="http://www.youtube.com/watch?v=sSADM5Jb38s" rel="nofollow nofollow" style="color: #3b5998; cursor: pointer; line-height: 17.98611068725586px; text-decoration: none;" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=sSADM5Jb38s</a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #37404e; display: inline; line-height: 17.98611068725586px;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #37404e; display: inline; line-height: 17.98611068725586px;"><span style="line-height: 17.98611068725586px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I nie Bóg mi JĄ zesłał,nie Jezus i Święte Duchy tylko trzewia-moje własne i to w boleściach.Czekam na słowo "MAMA".</span></span></span></div>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #37404e; display: inline; line-height: 17.98611068725586px;">
</span>K.http://www.blogger.com/profile/04435236200771823048noreply@blogger.com1